23 listopada 2011

Aby nie mieć wyrzutów sumienia...


Podobno wszystkie kobiety mają jedną wspólną cechę: każda choć raz w życiu była, będzie lub jest na diecie... W pogoni za "idealną" sylwetką odmawiamy sobie przyjemności, a przecież i tak jej w życiu niezbyt dużo, prawda?

12 października 2011

Work in progress...

Wiem, ostatnio (ehm... jakieś trzy miesiące temu..?) pisałam o braku czasu i wakacjach. Już dawno po wakacjach, a ja nadal nie mam czasu...

Jak powiedziała niedawno jedna moja znajoma, przeprowadzka to gorzej niż wojna. Ale obiecuję, że niedługo pokażę tu moje (s)twory.

Jeszcze tylko chwilkę poczekajcie :)

3 sierpnia 2011

Decoupage?


Nie wiem, czy to jeszcze decoupage czy już nie. A jeśli nie, to jak nazwać taki styl ozdabiania? Wszak wycinania tu nie ma :) Użyłam jednego z moich ulubionych motywów firmy Decorer, bardzo lubię to zestawienie kolorów. Prosto, błyszcząco, chyba też elegancko, et voila!

14 lipca 2011

Komódka


Nareszcie chwila wolnego. Wakacje i pogoda niesprzyjająca urokom zażywania kąpieli słonecznych ;) umożliwiły mi pracę w drewienkach.

2 maja 2011

Zamykamy temat jajek


Witam po świętach, mam nadzieję udanych :) Oto ostatnie w tym roku zdjęcia jajek. W sumie jaj popełniłam około 30 i mam ich chwilowo dość.

21 kwietnia 2011

Jajka wielkanocne... i wspomnienia z dzieciństwa


Zawsze lubiłam malować jajka. W moim domu ozdabianie ich było tradycyjnym rytuałem, który powtarzał się co roku: w Wielki Piątek razem z siostrą wsiadałyśmy w tramwaj, jechałyśmy do Babci, tam czekały już na nas ugotowane jajka z białymi (!) skorupkami, słoiki z barwnikami, wosk pszczeli oraz ołówki z wbitymi w nie szpilkami. I postne jedzenie czyli śledzie i ziemniaki. Rodzice mieli wówczas czas dla siebie ;), ponieważ zdobienie jajek zajmowało nam zwykle cały dzień. Do domu wracałyśmy objuczone naszymi "dziełami" i nieco niedotlenione z powodu wdychania oparów palonego wosku.

3 kwietnia 2011

5 o'clock i lift

Nawiedziła mnie wczoraj "wena" i popełniłam mały komplecik kuchenny. Pudełko na herbatkę - czyli tytułowy "fajw o klok" :) - i deseczkę na kalendarz lub zapiski do powieszenia na ścianie, która dla odmiany wskazuje godzinę obiadu. Całość potraktowana białą bejcą i dużą ilością lakieru. Proszę bardzo:


Zliftowałam też zrobione onegdaj pudło, mimo stosunkowo niewielkiej ingerencji teraz chyba prezentuje się znacznie lepiej!


Wiosenna temperatura sprawiła, że posprzątałam dziś bajzel na tarasie. Okazało się, że w tym samym czasie mąż wykopał w ogrodzie coś, co tygrysy lubią najbardziej, mrrr! :) A co, to już niebawem się dowiecie.

29 marca 2011

Komu jajo?

Jajeczna produkcja ruszyła na dobre, 10 sztuk gotowych, kolejne 10 w robocie. W tym roku doszłam do wniosku, że na wielkość kurzą nie mam cierpliwości, na strusią funduszy, zatem pozostała wielkość gęsia (przepiórczej, bardzo przepraszam, ale nie brałam pod uwagę). Jajka są rzecz jasna z drewna, najwdzięczniejszego według mnie materiału do dekoracji :) Wiklinowy koszyk aktualnie przechodzi transformację, docelowo nie będzie tak surowy.


Wśród kwiatuszkowych "pisanek" znalazła się jedna, poniekąd "kukułcza" - nazwałam ją "napisanka" ;)

Pozdrawiam wiosennie!

28 marca 2011

Kilka dni w domu

... i okazało się, że mój chory na anginę, niespełna 4-letni syn potrafi sensownie użyć dziwny klocek z kompletu Lego (to te 2 czarne prostokąciki nad kołami) - doskonale spełnił on rolę hamulców w "wyścigowej terenówce", jak to ładnie ujął. Mówcie co chcecie, ale ja bym na to nie wpadła. Zdjęcie prezentuje pojazd od tylnej osi.


Skonstruował też uśmiechnięty, symetryczny samolot "ze spojlelem" (czyt. spojlerem) oraz garaż dla niego i kilka domków.

 
 
 

Chodzę dumna jak pawica, a co! :)

23 marca 2011

Ludzie listy piszą...

... a raczej pisali... piosenka się z lekka zdezaktualizowała, niestety. Jak miło byłoby włożyć do takiego listownika prawdziwy list, a nie tylko rachunki, rachunki, rachunki... Prawda? ;)

Listownik jest lekko postarzony i wylakierowany na superpołysk. Prezentuje się całkiem przyjemnie.


13 marca 2011

Znów klucznik

Zrobiony kiedyś-tam, zagubiony podczas przeprowadzki, odnaleziony za pomocą synka :) To było jedno z moich pierwszych podejść do tematu, można by rzec: wprawka.

11 marca 2011

Kwiatuszkowa herbaciarka

Na początku był szablon, który dostałam jako gratis. Później pojawiła się nowa pasta strukturalna. Trzeba było wypróbować, jak to razem działa, a że herbaciarka była akurat pod ręką, została wykorzystana. W międzyczasie próbowałam na niej jeszcze nowy kolor bejcy... w efekcie dość długo stała "w kącie". Aż wreszcie w ręce wpadł mi kawałek bawełnianej koronki i tak oto pojawiła się Ona: lakierowana na błysk babcino-kwiatuszkowa herbaciarka :)

Kolory są delikatniejsze niż na zdjęciu; tradycyjnie już winę zrzucam na aparat ;) (niestety jeszcze przed czyszczeniem).


A już niedługo na blogu pojawi się wiosna, ruszyłam bowiem z jajeczno-świąteczną produkcją :)

10 marca 2011

Klucznik

Dzisiaj taki oto klucznik, przydatny drobiazg w każdym przedpokoju. Pomieści 6 kompletów kluczy.

1 marca 2011

Dla dziecka

Paczka dotarła na miejsce, a więc pokazuję resztę zawartości :) Prosto, biało, ekologicznie. Napis tradycyjnie już malowany ręcznie moim ulubionym pędzelkiem 00.
Ewa niedawno została mamą, pomyślałam więc, że miło jej będzie, gdy odpakuje takie coś:

12 lutego 2011

Komplet kuchenny

Skończyłam niedawno komplet na zamówienie pewnej Ewy z Radomia. Deska na kalendarz, taca, herbaciarka i chlebak. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu przyszłej właścicielce - prace były robione według konkretnych wytycznych, ale Ewa nie widziała ich w trakcie powstawania. Całość jest w kolorze delikatnego ecru.

Z góry przepraszam za zdjęcia, mam w obiektywie mnóstwo kurzu, więc aparat wędruje do serwisu.


Jak tylko przesyłka dotrze na miejsce, pokażę Wam niespodziankę, którą dodatkowo zrobiłam dla Ewy :)

9 lutego 2011

Z innej beczki i zawieszka dla dziecka

Scrapbooking to nie moja działka, choć od wielu lat niezmiennie przyciąga moją uwagę. Dlatego postanowiłam wziąć udział w zabawie zwanej "candy", czyli tzw. rozdawnictwie. Jeśli szczęście się do mnie uśmiechnie, nagroda powędruje do lu luu, już ona będzie wiedziała, co z tymi cudnościami zrobić :)

Tutaj link do bloga Pasiakowej, która ową zabawę sponsoruje.

Tymczasem praca zrobiona dość dawno temu, ale ciesząca się uznaniem publiczności - mam kolejne zamówienie na zawieszkę w tym stylu :)


7 lutego 2011

Matowe róże

W zasadzie nie jestem zadowolona z tej pracy.

Nie lubię walczyć z materią, nie lubię też wyrzucać materiałów, a jest to zegar, który nie chciał mi się dać "wykończyć". Miał być błyszczący i spękany, jest gładki i matowy. Miał być biały - jest żółto-ecru za sprawą żółknącego lakieru polecanej przez dekupażystki skądinąd firmy Flugger. Nigdzie nie mogę dostać mojego ukochanego lakieru Śnieżki, a ten, który mam, nijak nie chciał być gładki: albo pęcherzyki powietrza nie chciały znikać, albo powstawały smugi po pędzlu... Do tego crackle Dali tym razem odmówił współpracy, więc zegar wylądował pod kranem. Na szczęście klej okazał się być wodoodporny - motyw i cienie zostały nietknięte. Na zegarze jest dużo (8? 10?) warstw lakieru, wykończenie super-matowe sprayem.

Tak, wiem, złej baletnicy itd. :) Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo...

Cyferblat malowałam samodzielnie, bez szablonu, za pomocą mojego ulubionego pędzla 00 :)





Edit: Lakier Śnieżki zmienił nazwę na Vidaron. Dla zainteresowanych :)

5 lutego 2011

Dziś jest sobota

i nie w głowie mi robota :)

Pozdrawiam z Gdańska, z samego środka wichury, deszcz pada poziomo a nawet do góry nogami (a gdzie właściwie deszcz ma nogi?), na dworze jest jakieś minus dwadzieścia w moim odczuciu, a ja muszę wyjść z domu.

Już jutro coś Wam pokażę!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...