21 kwietnia 2011

Jajka wielkanocne... i wspomnienia z dzieciństwa


Zawsze lubiłam malować jajka. W moim domu ozdabianie ich było tradycyjnym rytuałem, który powtarzał się co roku: w Wielki Piątek razem z siostrą wsiadałyśmy w tramwaj, jechałyśmy do Babci, tam czekały już na nas ugotowane jajka z białymi (!) skorupkami, słoiki z barwnikami, wosk pszczeli oraz ołówki z wbitymi w nie szpilkami. I postne jedzenie czyli śledzie i ziemniaki. Rodzice mieli wówczas czas dla siebie ;), ponieważ zdobienie jajek zajmowało nam zwykle cały dzień. Do domu wracałyśmy objuczone naszymi "dziełami" i nieco niedotlenione z powodu wdychania oparów palonego wosku.

3 kwietnia 2011

5 o'clock i lift

Nawiedziła mnie wczoraj "wena" i popełniłam mały komplecik kuchenny. Pudełko na herbatkę - czyli tytułowy "fajw o klok" :) - i deseczkę na kalendarz lub zapiski do powieszenia na ścianie, która dla odmiany wskazuje godzinę obiadu. Całość potraktowana białą bejcą i dużą ilością lakieru. Proszę bardzo:


Zliftowałam też zrobione onegdaj pudło, mimo stosunkowo niewielkiej ingerencji teraz chyba prezentuje się znacznie lepiej!


Wiosenna temperatura sprawiła, że posprzątałam dziś bajzel na tarasie. Okazało się, że w tym samym czasie mąż wykopał w ogrodzie coś, co tygrysy lubią najbardziej, mrrr! :) A co, to już niebawem się dowiecie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...