W zasadzie nie jestem zadowolona z tej pracy.
Nie lubię walczyć z materią, nie lubię też wyrzucać materiałów, a jest to zegar, który nie chciał mi się dać "wykończyć". Miał być błyszczący i spękany, jest gładki i matowy. Miał być biały - jest żółto-ecru za sprawą żółknącego lakieru polecanej przez dekupażystki skądinąd firmy Flugger. Nigdzie nie mogę dostać mojego ukochanego lakieru Śnieżki, a ten, który mam, nijak nie chciał być gładki: albo pęcherzyki powietrza nie chciały znikać, albo powstawały smugi po pędzlu... Do tego crackle Dali tym razem odmówił współpracy, więc zegar wylądował pod kranem. Na szczęście klej okazał się być wodoodporny - motyw i cienie zostały nietknięte. Na zegarze jest dużo (8? 10?) warstw lakieru, wykończenie super-matowe sprayem.
Tak, wiem, złej baletnicy itd. :) Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo...
Cyferblat malowałam samodzielnie, bez szablonu, za pomocą mojego ulubionego pędzla 00 :)
Edit: Lakier Śnieżki zmienił nazwę na Vidaron. Dla zainteresowanych :)
Nie lubię walczyć z materią, nie lubię też wyrzucać materiałów, a jest to zegar, który nie chciał mi się dać "wykończyć". Miał być błyszczący i spękany, jest gładki i matowy. Miał być biały - jest żółto-ecru za sprawą żółknącego lakieru polecanej przez dekupażystki skądinąd firmy Flugger. Nigdzie nie mogę dostać mojego ukochanego lakieru Śnieżki, a ten, który mam, nijak nie chciał być gładki: albo pęcherzyki powietrza nie chciały znikać, albo powstawały smugi po pędzlu... Do tego crackle Dali tym razem odmówił współpracy, więc zegar wylądował pod kranem. Na szczęście klej okazał się być wodoodporny - motyw i cienie zostały nietknięte. Na zegarze jest dużo (8? 10?) warstw lakieru, wykończenie super-matowe sprayem.
Tak, wiem, złej baletnicy itd. :) Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo...
Cyferblat malowałam samodzielnie, bez szablonu, za pomocą mojego ulubionego pędzla 00 :)
Edit: Lakier Śnieżki zmienił nazwę na Vidaron. Dla zainteresowanych :)
Śliczny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
OdpowiedzUsuń